Spotkanie z Neilem Harbissonem, pierwszym cyborgiem-artystą, który dzięki wszczepionej antenie może słyszeć kolory, ośmiela 18-letniego muzyka do przemyślenia swojego statusu. Rozmawia z innymi, którzy dla „kognitywnej wolności” wszczepili sobie sztuczne organy. W końcu sam decyduje się na implant sztucznego narządu po to, aby mógł odbierać dźwięk przybywający na Ziemię z kosmosu. Brak uregulowań prawnych powoduje trudność w ustaleniu, jakie organy zmysłu uważa się za ludzkie, a jakie nie. W szarej strefie powstaje sztuka cyborgów, która polega na tworzeniu nowej palety zmysłów po to, aby na nowo połączyć się z naturą w sposób do tej pory niedostępny dla ludzi. Màrius w rozmowie z siostrą przyznaje, że jego samotność w dzieciństwie i surowe katolickie wychowanie pcha go teraz do głębszego odsunięcia się od świata. Przedstawia swoją wrażliwość na dźwięki kosmosu, występując na Uniwersytecie w Princeton. Przyjaciele i rodzina z niepokojem oczekują na wynik zabiegu.